Dźwięk. Połowa sukcesu, a może więcej
by gabriel.pazdzior · 4 sierpnia 2016
Między Bogiem, a prawdą… Moją przygodę z dźwiękiem zacząłem w 2008 roku. Trafiłem na praktykę do lokalnej rozgłośni (Polskie Radio Katowice) i nie oddałbym tego doświadczenia za nic. Jak uczyć się o dźwięku to zawsze od radiowców, i powiem Wam dlaczego. Praca w studio nagraniowym, w otoczeniu fajnych gąbeczek i wymyślnych mikrofonów jest świetna, tylko „czysta”, i tutaj jest problem. W radio reporterzy idą nagrywać na ulicę, do szpitali, do szkół, do miejsc pełnych dźwięków otoczenia, ścian odbijających i replikujących fale dźwiękowe, miejsc pełnych naturalnego „wydźwięku”. Tylko w takim otoczeniu nauczyć się można dwóch rzeczy. Po pierwsze operowania mikrofonem, po drugie dbania o jakość nagrywanego dźwięku.
Mikrofon łapie wszystko, nawet to jak go trzymasz w ręku. To uczy pewnej pokory wobec czułego, często bardzo drogiego sprzętu. Gdy pracuje się w studio nagraniowym nabiera się innego, często bardzo wyrafinowanego uczulenia na dźwięk, trąci to często nienaturalnością. Dźwięk studyjny jest,no powiedźmy, że bywa, za czysty. Nie znaczy, że w pewnych przypadkach nie jest pożądane.
Jakość dźwięku to już trochę inna sprawa. Dobrze nagrane, radiowe, reportażowe dźwięki to muzyka dla ucha. Właśnie dlatego, że często mają drobne skazy: szumy, stukoty, tarcia, brzdęknięcia. Takiego rodzaju dźwięku najmilej mi się osobiście słucha.
Nagrywanie dźwięku to dla videografii bardzo ważne, kluczowe zadanie. Nie należy go bagatelizować.
Przypatrzmy się, jak pracuje się z dźwiękiem?
Są dwie szkoły w nagraniach do filmów. Pierwsza metoda to nagrywanie przy użyciu kamery. Współczesne cyfrowe rejestratory dźwięku, nawet jeśli są to aparaty, są wyposażone w mikrofon. Bądźmy jednak poważni, to nie jest dobra metoda pozyskiwania dźwięku do video. Wbudowane mikrofony to urządzenia o nieakceptowalnej jakości przechwytu, często wtopione w korpus aparatu… do tego wzmacniacze… też pożal się boże. Odradzam, każdemu próbę nagrywania w ten sposób. Dobrą, i wskazaną metodą alternatywną jest zewnętrzny mikrofon, który (o ile to możliwe) podłączyć należy do wejścia dźwięku kamery. To dobre rozwiązanie, ale też nie zawsze.
Druga metoda to już sprawdzony i bardzo dobry sposób. Żeby było śmieszniej stosowano go, nim kamery mogły nagrywać dźwięk (patrz epoka kina dźwiękowego, lata 30. i 40. XX w.). Nagrywanie na zewnętrzny rekorder, z którego następnie ścieżkę dźwiękową zgra się w montażu z obrazem to pewna i bardzo dobra metoda. Jakie są plusy takiego rozwiązania? Po pierwsze dźwięk na osobnym urządzeniu jest prawie zawsze lepszej jakości niż z wbudowanego mikrofony. Często jest też bardziej czysty niż ten z mikrofonu dedykowanego, podpiętego pod kamerę. Trzeba też dodać, że rekorder niepołączony z kamerą pozwala na bardziej mobilne nim operowanie. Po drugie, rekordery audio dają większe możliwości zapisy. Operują możliwością korzystna z różnych formatów plików (zazwyczaj .wav lub .mp3), a nawet z różnego próbkowania dźwięku.
Te uwagi polecam każdemu kto rozważa nagrywać i podnieść jakość swoich produkcji.
Tags: blogdźwięksprzętvideografia