Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte
Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

Zekranizować powieść Alexandrea Dumasa, czyli francuski „Hrabia Monte Christo”

Wielkie działa literatury inspirują i to w sumie nie powinno dziwić. Tak też się stało, że XIX-wieczna powieść Alexandrea Dumasa była nowym impulsem dla kolejnego obrazu ujmującego i opowiadającego tę niezwykłą, klasyczną historię francuskiej literatury. Reżyserami filmu, który oglądałem w sierpniu 2024 r., są Alexandre de La Patellière i Matthieu Delaporte. Obaj także zdecydowali się zaadaptować dzieło, wydane w 1844 r. po raz pierwszy, w scenariusz. Efektem tej pracy jest dramat z odrobiną akcji, który zawiera dzieło francuskiego pisarza w pełnometrażowym, długim filmie trwającym 2 godziny i 58 minut. Jakie to kino?
  • Francja u końca wielkiej, niedoszłej zmiany, czyli historia zaczynająca się w momencie, kiedy Napoleon na Elbie chce wrócić do Paryża. A w tym wszystkim młody, odważny marynarz ratujący kobietę z morskiej toni i list. Ten kosztować go będzie miłość i wiele lat przygotowań do zemsty. Pierwsze 40 minut filmu to właśnie ta intryga, kluczowa dla późniejszego zrozumienia motywacji działania samego głównego bohatera. 
  • By w końcu pokazać Dantesa podszywającego się pod zwłoki i odnajdującego bajeczny skarb, który daje mu wszystko czego potrzebuje – materialne środki, aby stworzyć imitację. Orientalnego i tajemniczego bogacza, który w Paryżu odnajduje swoich wrogów i poprzysięga im zemstę.
  • Film nabiera kolorów po pierwszej godzinie. Zarazem jednoznacznie dostrzec można, że scenariusz odbiega trochę od wielu wątków materiału źródłowego. Upraszcza je, aby dodać wiele barwnych niuansów.
  • Wiele z tego obrazu przenika do głowy widza, kiedy słucha się dialogów. Bardzo wiele scen tego filmu to właśnie to: napięcia między spojrzeniem, grymasy na zbliżeniach na twarze, emocje wyrażane mimiką.
  • Te trzy godziny umykają i dają poczucie znaczenia, jakiego w kinie francuskim, już dawno nie odczuwałem.
Jednak nim postaram się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie w leadzie, to zajrzyjmy w tę historię trochę spokojniej. Czyli, pozwólcie, że swoim zwyczajem, nakreślę krótki rys fabularny. Nie będzie też odkryciem, że znam (pewnie jak i wielu z Was) tę wspaniałą historię o zdradzie, namiętności, miłości, opanowaniu i w końcu… wybaczeniu.

Francja u końca wielkiej, niedoszłej zmiany. Gdzie jest ten obraz u swego początku?

A jest w roku 1815. Kiedy nowy porządek Europy, zbudowany po wojnach napoleońskich, przywrócił rojalistów we Francji do władzy. Mamy kraj, który nadal żyje namiętnościami minionych dekad. W tej też Francji dorasta bohater, jakim jest Edmund Dantes, późniejszy tytułowy hrabia Monte Christo (w tej roli Pierre Niney). Ma raptem 22 lata, jest młody i zakochany. I jest marynarzem. Pierwsza część tej historii rozgrywa się, nie w paryskich dworach i uliczkach, a w słonecznej francuskiej riwierze, gdzie stacjonują piękne i wielkie żaglowce… w Marsylii. Dantes w otwierającej scenie ratuje młodą dziewczynę, która na sąsiednim, płonącym statki walczy o życie. Niemal kończy jako topielczyni w odmętach morza. Dantes znów ratując ją naraża się przełożonemu okrętowemu – Danglarsowi (Patrick Mille). Ten zakazał spuścić szalupę ratunkową, aby kogokolwiek ratować. Dantes jednak z łodzi nie skorzystał i w sumie – dosłownie – nie sprzeniewierzył się rozkazowi. Skoczył do wody i odratował ją w pław.
Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte

Kadr z filmu „Hrabia Monte Christo” z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

Całość sceny nabiera więcej podtekstu, kiedy okazuje się, że ratowana dziewczyna jest bonapartystką – zwolenniczką powrotu z Elby Napoleona do Francji i jego powrotu do władzy. Jak się okazuje, ma ona przy sobie list cesarza do jego zwolenników. Fakt, że Dantes ją ratuje, sprawia jednocześnie, że staje się nieświadomym powodem późniejszych 100 dni Napoleona. Dziewczyna bowiem przeżyła i mogła przekazać rozkazy, nawet jeśli Danglars list przechwycił. A chwilę później wykorzysta jako dowód na rzekomą zdradę Dantesa i jego powiązanie z korsykańskim cesarzem Francusów.
„Dantes dochodzi jasno do wniosków, kto go zdradził i dlaczego. W więzieniu ma dość czasu, by wyrobić sobie opinię i zbudować motywację.”
Pierwsze 40 minut tego filmu to właśnie ta intryga, kluczowa dla późniejszego zrozumienia motywacji działania samego głównego bohatera. W całość spisku wobec młodego, niedoszłego kapitana Edmunda Dantesa wplątują się: Gérard de Villefort (zagrany przez Laurenta Lafittea) i Fernand Mondego, hrabia de Morcerf (Bastien Bouillon). Pierwszy to prokurator, który z różnych względów chce Dantesa się pozbyć. Choć gra jego przyjaciela. Drugi znów dostrzega problem w prywatnych układach romantycznych. Dantes kocha jego wybrankę serca Mercédès Herrerę, choć to bardzo niebezpieczna miłość. Dantes nie jest z idealnej rodziny. Nie ma nazwiska, odpowiedniego majątku i osiągnięć, aby oficjalnie starać się o jej rękę. Ona go kocha, podobnie jak on ją… jednak, w ocenie Morcefa, taki mariaż uderzy w rodzinę. W filmie ten ostatni jest kuzynem Mercédès. On też w sumie przypieczętuje intrygę. W kluczowym momencie pisze donos. Podpisany własnym nazwiskiem, który potwierdza przypuszczenie o nieprawdziwych, napoleońskich sympatiach Dantesa. Te w pierwszej chwili wzbudza w prokuraturze zawistny Danglars. On też daje dowód – odebrany niedoszłej utopionej – list Napoleona napisany na Elbie. To wystarczy. Dantes, aresztowany przy ślubnym kobiercu, przy którym stała w białej sukni Mercédès, trafia do twierdzy d’If. Spędzi w niej 14 lat. Uwięziony za list, jakiego w sumie na oczy nie widział i za donos, którym Mondego, hrabia de Morcerf przypieczętował jego los.
Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte

Kadr z filmu „Hrabia Monte Christo” z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

Skarb i rodząca się zemsta

Dalsza część historii to wzmacnianie decyzji dorosłego już człowieka. Dantes dochodzi jasno do wniosków, kto go zdradził i dlaczego. W więzieniu ma dość czasu, by wyrobić sobie opinię i zbudować motywację. Będzie ona podstawą do jego zemsty. A opatrzność sprawia, że narzędzia do tej zemsty znajduje raptem o jedną celę obok. W ciągu wielu tygodni i miesięcy w twierdzy jego życie to tylko rozmyślania i odpowiadanie na pytanie strażnika. Ten pyta, czy on jeszcze w swojej celi żyje. I nagle okazuje się, że celę obok zamieszkuje inny więzień (w sumie polityczny). Włoch – Ksiądz Faria (w tej roli Pierfrancesco Favino). Razem starają się uciec. Włoch uczy Dantesa także wielu pożytecznych rzecz, jak znajomość języków i matematyki. Jednak nie dane jest mu opuścić więzienie. Próba podkopu kończy się wypadkiem, śmiercią Fari i zarazem szansą ucieczki dla bohatera. Nim Faria umiera przekazuje współwięźniowi swoją tajemnicę. Zna położenie skarbu Templariuszy, jaki zakonnicy ukryli – na wyspie Monte Christo. On chciał ten skarb wykorzystać, ale już nie zdąży i wie o tym. Dantes ucieka podszywając się pod zwłoki Farii i w końcu dociera do włoskiej wysepki. Odnajduje bajeczny skarb, który daje mu wszystko czego potrzebuje – materialne środki, aby stworzyć imitację. Orientalnego i tajemniczego bogacza, który w Paryżu odnajduje: Mercédès, Villeforta, hrabiego de Morcerfa i Danglarsa. Przygląda się ich życiu, jakie zaprowadziło ich na paryskie salony i knuje wielką intrygę. Jej celem jest zemsta, jakiej świat jeszcze nie widział.
Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte

Kadr z filmu „Hrabia Monte Christo” z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte

Kadr z filmu „Hrabia Monte Christo” z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

Oczywiście nie będę opowiadał dalszych wypadków. Powiem tylko, że film nabiera kolorów po pierwszej godzinie. Zarazem jednoznacznie dostrzec można, że scenariusz odbiega trochę od wielu wątków materiału źródłowego. Tylko dla przykładu powiem, że spisek mający oczernić bohatera w powieści ma więcej wątków i trochę aktywniej opisuje ówczesne realia polityczno-społeczne. Film, co też nie jest złe, upraszcza je. Zarazem dodaje wiele barwnych niuansów. Obserwując tę pierwszą część można mieć wrażenie, że to trochę sielanka, bo w filmie położono nie mały nacisk na niewinną miłość młodego Dantesa do Mercédès. Ten wątek w trzeciej części obrazu nabiera wiele wymowy. Polecam zwrócić na to uwagę.
Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte

Kadr z filmu „Hrabia Monte Christo” z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

Mścić się, to znaczy…

Środkowa część filmu to już Paryż i sam hrabia, który buduje swoje zbliżenie do trójki zdrajców. Od wystawnych przyjęć, przez polowanie, po misternie przygotowane mistyfikacje Dantes rozgrywa wszystkich trzech w partii, którą gra. W niej też pojawiają się piękna Haydée (Anamaria Vartolomei) i uwodzony przez nią Albert, syn Mercédès i Fernanda de Morcefa. Pojawia się angielski lord, wystawne przyjęcie i wiele odcieni różnych emocji, w końcu opadająca zasłona iluzji. Za nią Monte Christo jawi się jako nieznana, mroczna postać, która swoją tajemnicą kreuje wielką scenę na jakiej zachodzi finał.
Wiele z tego obrazu przenika do głowy widza, kiedy słucha się dialogów. Bardzo wiele scen tego filmu to właśnie to: napięcia między spojrzeniem, grymasy na zbliżeniach na twarze, emocje wyrażane mimiką i delikatnymi niedopowiedzeniami.
Czyli trzecia część całej opowieści. W niej upadek 2 z 3 jego oponentów oraz rodzące się pytanie, czy zamorduje w pojedynku młodego i niewinnego syna Mercédès, aby ukoronować swoją zemstę? Czy też pozwoli, aby życzliwe uczucia i, w sumie już tylko pamięć, jego miłości z początku obrazu zatriumfują nad zawiścią i szukaną sprawiedliwością? O to, jak finał zachodzi w wizji de La Patellièrea i Delaporte proponuję przekonać się samemu.
Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte

Kadr z filmu „Hrabia Monte Christo” z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

Mocne strony tego filmu

Pierwszym elementem, jaki mnie osobiście się spodobał to fakt, że obraz jest w języku francuskim, oryginału książki. Jest to pięknie brzmiący język. Domyślam się że sporo w dialogach jest żywcem wzięte z książki. To daje temu obrazowi pewnego charakteru. Jest on dzięki temu bardziej autentyczny. Dialog, nawet czytany z napisów (na takiej wersji tego filmu byłem) przemawia do wyobraźni. Daje do zastanowienia, bo słowa są tu akcentowane pięknie i wyraziście. To literacki francuski, choć nie znam tego języka, by poprzeć tę ocenę swoim lingwistycznym autorytetem. Po drugie, wiele z tego obrazu przenika do głowy widza, kiedy słucha się dialogów. Bardzo wiele scen tego filmu to właśnie to: napięcia między spojrzeniem, grymasy na zbliżeniach na twarze, emocje wyrażane mimiką i delikatnymi niedopowiedzeniami. W tym też elemencie widzę wielki atut tego filmu. Tę grę aktorską się po prostu dobrze ogląda. Jest wiarygodna, czego nie można powiedzieć o wielu innych filmach ostatnich lat. Zwłaszcza tych amerykańskich.
Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte

Kadr z filmu „Hrabia Monte Christo” z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte

Kadr z filmu „Hrabia Monte Christo” z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

I w końcu muszę powiedzieć o muzyce i o kolorystyce tego obrazu. Dźwięk i muzyka były w nim po prostu miodem dla uszu. Dźwięk jest tu dobrany bardzo subtelnie. Muzyka niesie nas przez ujęcia, przez wymawiane zdania. Trudno ją zaklasyfikować jednoznacznie. Nie było jednak, nawet minuty (a przypomnę to bite trzy godziny filmu), kiedy by mi przeszkadzała lub irytowała. Aż strach pomyśleć, ile włożono pracy w udźwiękowienie tego dzieła. Tak. Mam zamiar mówić o tym obrazie w takich kategoriach. Zwłaszcza, kiedy powiem to co jest w następnym zdaniu. Krajobrazy i kolor kadrów po prostu porażają swoją precyzją. Marsylia, jej port, ujęcia twierdzy d’If, Paryż i jego ulice w końcu bajeczna, przepychem porażająca posiadłość tytułowego hrabiego… każde z tych miejsc, gdzie dzieje się akcja wygląda oszałamiająco. Nie szczędzono na ubogaceniu tego filmu w  takie majestatyczne kadry. I w końcu komponujące się z tym kostiumy. Nie można powiedzieć, że „Hrabia Monte Christo” z 2024 roku to film kostiumowy. Nacisku na ten element nie ma, ale nic w tym aspekcie też nie zasługuje na krytykę. Czuć z ekranu XIX wiek i to, znów, bardzo autentycznie.
Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte

Kadr z filmu „Hrabia Monte Christo” z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

Więc, czy coś można skrytykować?

W mojej ocenie… w sumie nie. I to tylko kolejny plus dla tego filmu. Jeśli czytaliście inne moje recenzje filmowe, możecie wiedzieć że nie łatwo mi zaimponować. Nie ma wielu filmów, jakie uważam za arcydzieła. Jest natomiast wiele, do jakich mam sentyment. Ten, opisywany to chyba będzie właśnie takie kino. Nie jest to obraz wielkiego formatu, jakiejś niesamowitej wizji, zarazem ma z czym konkurować. Powieść Dumasa bowiem trafiała na ekrany kin już wiele razy i to w różnych okresach historii kina. Nie będę sięgał po wyliczenia, bo to nie ma za wielkiego sensu. Są obok filmów także seriale adaptujące tę klasyczną powieść. Co wyróżniło, dla mnie, tę adaptację, to na pewno tempo i dbałość o szczegóły. To wystarczy, aby ten film po prostu oglądało się z zainteresowaniem i docenieniem włożonego weń trudu.

Podsumowanie

Jeśli mam go oceniać, to na pewno to 79 proc. na 100. Tu jest wszystko, co w dobrym kinie tego gatunku ma być. Jest doskonała intryga, bo trudno aby jej nie było, skoro to adaptacja klasycznego dzieła. Jest bardzo dobra gra aktorska, świetna muzyka, dźwięk, kostiumy. Bardzo pięknie zagrane osobowości. Nie można też niczego odmówić pracy kamery, kolorom, reżyserii i oddaniu. Tym ostatnim jest przekaz emocji, jakie wydobywają się z ekranu. Mnie się ten film po prostu bardzo miło oglądało, nawet biorąc pod uwagę, że znam historię dobrze. Czytałem ją i widziałem wiele razy. Polecam gorąco, bo te trzy godziny umykają i dają poczucie znaczenia, jakiego w kinie francuskim, już dawno nie odczuwałem.
Kadr z filmu "Hrabia Monte Christo" z 2024 roku, w reżyserii Alexandrea de La Patellière i Matthieu Delaporte

Kadr z filmu „Hrabia Monte Christo” z 2024 r. źródło: YouTube.com / Pathe

You may also like...

You cannot copy content of this page