Wskazówka. Polecam przy lekturze tego wpisu otwierać obrazy w osobnych kartach przeglądarki, co ułatwi zapoznanie się z prezentowanymi informacjami. Dziękuję.
Kiedy przyjrzymy się prawie każdemu programowi do montażu (o nich więcej
tutaj) mają wspólną cechę, najpopularniejsze bazują na linii czasu. Potocznie nazywamy ją timelinem oczywiście z angielskiego. To wizualna reprezentacja upływu czasu jaki ucieka, gdy ogląda się materiał. Jest ona obecna zarówno w
Avidzie, jak i w
Adobe Premier, a ja posłużyłem się w tym wpisie wersją tego narzędzia z
DaVinci Resolve.
W tym materiale nie będzie o tym, jak czytać linię czasu, raczej jak ja na niej pracuję. Dlatego też trafiła ona nie do
samouczka a do osobnej kategorii. Przez lata pracy w montażu (jak każdy) wypracowałem sobie metodę na organizację przestrzeni i o tym jest ten wpis. Jako, że nie można od tak o tym mówić przygotowałem timeline z ostatniego projektu osobistego, którym się podzielę.
Jest to recenzja video, na sześciu liniach obrazu i trzech liniach audio.
Linie obrazu zaprezentowane są na niebiesko, linie audio na zielono. Widać też wyraźnie markery na linii odmierzającej upływ czasu (niebieskie i żółte punkty). Markerami zazwyczaj odznaczam pewne tematyczne segmenty co pozwala w ujęciu całego materiału połapać się w czasie. Nie lubię, gdy segmenty w recenzjach są zbyt nierówne. Czuję wówczas, że na któryś temat poświęciłem zbyt wiele czasu.
Linie obrazy
Idąc od dołu na
pierwszej ścieżce znajduje się tło, które widać za sylwetką i za obrazem miniatury (o którym za chwilę). To statyczny obraz .png mający tworzyć jednostajne tło, które kiedyś wybrałem na stylistykę całego mojego kanału na jakim ukazał się finalnie materiał.
Ścieżka druga to miniatury, które zmieniają się względem tematu recenzji. To zarówno statyczne, jak i animowane elementy opisujące i obrazujące temat poruszany przez mówiącego (którym akurat w opisywanej recenzji jestem ja sam.)
Ścieżka trzecia to wycięta sylwetka mówiącego. Bardzo ważna część, bo to na niej ma się skupiać uwaga odbiorcy. W tym wypadku to frontalne ujęcie człowieka od linii pasa w górę, nakręcone na greenscreenie.
Ścieżka czwarta i piąta to podpisy z towarzyszącym im tłem. To sprostowania i komentarze, które najczęściej nasunęły się już po przygotowaniu skryptu, jak i podpis mówiącego. Na końcu widać wyraźnie „zbitkę”, którą są napisy końcowe, uznanie autorstwa i opis użytej muzyki.
W końcu
ścieżka siódma. To logo (watermark), które towarzyszy wszystkim moim materiałom na tym kanale YouTube. Wchodzi na początku i schodzi na końcu materiału. Z zabawnej anegdoty powiem, że pracowałem nad projektem, który wymagał wykorzystania wszystkich dostępnych ścieżek video (ówczesny Sony Vegas pozwalał na 10). By dodać logo, którego wówczas używaliśmy, materiał trzeba było wygenerować raz, wprowadzić do programu po raz drugi i nadać logo na nowej ścieżce (poziom wyżej). Renderowanie bowiem spłaszczyło 10 linii oczywiście do 1.
Linie dźwięku
W temacie dźwięku jest o tyle prościej, że tylko w materiałach muzycznych ścieżek jest bardzo wiele a i to nie zawsze. W tym przypadku linii były trzy, podkreślam że numeracja idzie teraz od góry do dołu.
Pierwsza ścieżka to tzw. scrap audio, czyli dźwięk nagrany z kamery, który ostatecznie został wyciszony do zera. Nie jest słyszalny w materiale i o to też chodziło. Kluczowy jest o tyle, że jeśli dojdzie do przypadkowego rozsynchronizowania z drugą ścieżką warto mieć go pod ręką dla ponownego wyrównania dźwięku.
Ścieżka druga to nagranie z mikroportu jaki miał mówiący. To dźwięk najważniejszy, bo zawiera kwintesencję informacji, którą chcemy przekazać. Zwrócę uwagę, że był nagrywany mikrofonem mono, co wymusiło w projekcie duplikację kanału nr 1 (zwanego też lewym) na drugi kanał (prawy). To by uniknąć błędu, który raz przynajmniej popełniłem i potem trzeba czytać komentarze… „Słychać tylko w lewym głośniku”.
Ostatnia,
trzecia ścieżka to muzyka. Ponieważ materiał ma ponad 22 minuty, jest kilka ścieżek muzycznych na timelinie. Jest wyciszona o mniej więcej 12 decybeli. Nie znam żadnej wytycznej dotyczącej różnicy między narracją (offem) a muzyką. Zazwyczaj kieruję się słuchem i przywykłem doprowadzać te dwie wartości do różnicy 18 decybeli na korzyść narracji.
Wnioski
W mojej pracy układanie tych elementów sprawiło, że zazwyczaj trzymam się tego uporządkowania dość sztywno. Gdy pracowałem na uniwersytecie tak też uczyłem składać materiały innych. Nie twierdzę, że to najdoskonalsza metoda, ale mnie przypadła do gustu. Polecam zapoznać się z materiałami o organizacji timelineu, jakie można znaleźć w sieci – potrafią być bardzo budujące.