Post, którym kończę rok 2015 na blogu będzie artykuł stanowiący przedłużenie tego wpisu. Pisałem wtedy o szkle. Dzisiaj będzie o matrycy, czyli silikonowym materiale światłoczułym, który zrewolucjonizował i zamienił chemiczną fotografię w narzędzie komunikacji dla mas. Dokładniej o jej rozmiarach, tym do czego służą konkretne rodzaje i dlaczego takie, a nie inne zastosowania są typowe dla konkretnych formatów. Opublikowałem swego czasu na facebookowym fan pageu tego bloga poniższą grafikę, która reprezentuje porównanie aparatów i zamieszczonych w nich matryc. Zadziwiło mnie jak bardzo potrzebna jest ta profesjonalna wiedza. Stąd też zacznę od przypomnienia wspomnianego zestawienia.
Jedną półkę wyżej, czyli średni format
Najpierw usuńmy z równania, że użyję matematycznego porównania, aparaty nieobecne na grafice. Powyżej pełnoklatkowców (fullframe) znajdziemy aparaty i kamery wyposażone w matryce średniego formatu. Tutaj królują firmy takie jak Hasselblad, czy swego czasu Mamiyaleaf. Po pierwsze, trzeba powiedzieć, że są to narzędzia do zastosowań czysto profesjonalnych, dające nieprzeciętne rezultaty, stworzone do fotografii studyjnej lub bezkompromisowej jeśli chodzi o jakość. Ich cena jest poza zasięgiem konsumentów, czy nawet prosumentów. Mówimy o stu tysiącach złotych.
Ich największą zaletą jest nieprzeciętna jakość finalnego produktu, często przeznaczona do druku wielkoformatowego (plakaty nabudynkowe, banery reklamowe, fotografia modowa i produktowa etc.). Jednak ich zastosowanie w bardziej przyziemnych projektach jest dość kłopotliwe. Kamery te są duże, wymagają dobrej ich znajomości, i co najważniejsze dają najdoskonalsze rezultaty, gdy kontroluje się całość sceny. Pracujemy wtedy w studiu, gdzie mamy pełną kontrolę nad światłem albo lepiej na planie filmowym.
Czym jest 36 mm?
Przejdźmy więc do niższej, ale bardziej przystępnej pułki, czyli tzw. pełnej klatki (fullframe). To wymiarowo matryce o wysokości 24, a szerokości 36 mm. Powstały jako odpowiednik filmu 36 mm. Tj. matryca tego rozmiaru odpowiada wymiarami filmowy, który stał się standardem dla fotografii XX-wiecznej. Spotkamy ten rozmiar w aparatach firmy Canon i Nikon, a także w wielu Olimpusach i Sony.
Powiedziałbym, że znaczny procent zdjęć wykonywanych przez zawodowych fotografów powstaje właśnie na tym formacie. Dlaczego jest on tak popularny? Po pierwsze, bo 36 mm to wymiar do jakiego przyzwyczaiła nas fotografia, po drugie jest kompromisem miedzy użytecznością, a jakością. Zdjęcia wykonane pełnoklatkowymi aparatami nadają się doskonale do wyświetlania na dużych monitorach, do druku na formatach książkowych (A4, A5), nawet do citylightów i tym podobnych dużych powierzchni. Doskonale prezentują się w albumach, np. przygotowanych dla nowożeńców. Z drugiej strony nie muszą mieć aż tak wielkiej rozdzielczości jak średni format – stosowany w reklamie wielkopowierzchniowej.
Jest pewną magią dla fotografa, gdy z formaty APS-C (o którym za chwilę) przechodzi na pełną klatkę, 36 mm. Dla nas videografów ma to mniejsze znaczenie. W pracy filmowej oczywiście rozdzielczość ma znaczenie, ma wpływ na to jak wiele udaje się przechwycić szczegółów obrazu, ale przy ruchomym obrazie nabiera na znaczeniu czas. Film to gra czegoś więcej niż statyki, dlatego format APS-C w swoim kompromisie miedzy jakością, a poręcznością dla wielu jest idealny.
APS-C, czyli idealny kompromis
APS-C jest o 1,6 lub 1,5 mniejszy od standardu fullframe. Prowadzi to do sytuacji w której zastosowanie obiektywu 50 mm na aparacie APS-C wymusza pomnożenie wszystkich jego parametrów przez owe 1,5. Tak więc 50 mm staje się 75mm, ale i f 2,8 również należy pomnożyć. Otrzymamy przysłonę 4,2. Sam nie przywiązuję tak wielkiej wagi do czystej matematyki, bo jeśli nie mieszamy formatów proporcje zawsze będą zachowane.
APS-C jest stosowany w aparatach i kamerach prosumenckich, i konsumenckich. Takich jak Nikon seria D3000, seria D5000, czy popularny w videografii lustrzanej Canon 7D. Pozwala to by był w zasięgu cenowym wielu osób i firm, a zarazem zapewnia wysokiej jakości rezultaty. Wiele z moich osobistych produkcji powstało właśnie na formacie APS-C i nie zamieniłbym go na nic innego.
Mikro trzy-czwarte cala
Dochodzimy do trzeciego i z profesjonalnego punktu widzenia ostatniego rozmiaru matryc. 3/4 cala to wymiar spotykany w lustrzankach, ale właściwie to moment, w którym wielu powie dość. Względem pełnej klatki mówimy tu o ponad trzykrotnie mniejszym polu przechwytu światła. Każdy obiektyw 50 mm założony na aparat m3/4 cala staje się ponad 150 mm, a przysłona automatycznie stanie się bardzo wysoka. Trudno mówić o jakości, gdy pracuje się na tak małym polu łapiącym światło.
Są jednak tacy, których małe pociąga, i im trzeba oddać, że m3/4 cala może dać piękne rezultaty i dysponuje pewnymi atutami. Trudno o mniejsze kamery, a są sytuacje, że nie można wejść w pewne miejsca z dużym sprzętem. Przykładem kamery o bardzo profesjonalnej finalnej jakości, a matrycy 3/4 jest BMPCC.
Warto zapoznać się z matematyką, która decyduje o tym jak światło zachowuje się padając na różne matryce, bo to ona decyduje o naszym finalnym produkcie.
Tags: videografia